Pin Cushion (2017) [8.5/10]

plakat Syreny 2, czyli co gryzie Carrie Grape

W tym oryginalnym filmie współczesna Pippi Langstrumpf (Lily Newmark) boryka się z problemami wieku dorastania. Dawno nie byłem angielską nastolatką, więc trochę ciężko mi stwierdzić, gdzie kończy się fantazja a zaczyna rzeczywistość. Wszystko wydaje się tak przerysowane, że ogląda się to jak film science fiction o mieszkańcach obcej planety, ale z drugiej strony kompozycja i tematyka wskazują na dramat obyczajowy. Ale w końcu baśnie Andersena też potrafiły być nieźle przygnębiające i całkiem poważne. Dlaczego więc nie miałaby powstać współczesna baśń na serio? W sumie - bardzo dziwne dziełko. Dziwna jest nawet gra aktorska - genialne kreacje głównych bohaterek i farsowo przeszarżowane postaci drugoplanowe. Gdyby tak grali wszyscy, pomyślałbym, że po prostu reżyserka nie potrafi prowadzić aktorów. Ale w tej sytuacji? Czemu ma służyć taki absurdalny zabieg (zakładając, że jest on celowy)?

Pomimo specyficznej formy, film robi wrażenie, gdyż tacy biedni ludzie naprawdę istnieją. Nawet jeśli nie spotykają ich aż tak absurdalne perypetie, jak ukazane w tym obrazie, to ich cierpienie jest takie samo, jeśli nie większe. Bardzo mocny jest zwłaszcza wątek zaburzonej matki (niesamowita Joanna Scanlan), a sceny takie jak kupno karmy dla wyimaginowanego kota, są autentycznie poruszające. Jednak gdyby nie owa karykaturalna forma, pasująca bardziej do gównianych komedii z Jimem Carreyem, całość mogłaby robić dużo większe wrażenie. Ode mnie mimo wszystko ocena 8.5/10.

[ Filmweb ] [ FDB ] [ IMDB ]

No comments:

Post a Comment