Körfez / The Gulf (2017) [3/10]

plakat Pozycja obowiązkowa dla gutkofilów

32-letni Selim, przedstawiciel klasy średniej, po utracie pracy i rozwodzie wraca do rodzinnego miasta i wprowadza się z powrotem do rodziców. Nie mając sprecyzowanych planów na przyszłość, szwenda się bez celu po mieście, obserwuje bankrutującą firmę swojego ojca, uprawia seks z zamężną byłą dziewczyną - wszystko to niemalże bezwolnie, bez jakiejkolwiek inicjatywy. Przypadkowo spotyka również mężczyznę o imieniu Cihan, który twierdzi, że w wojsku służyli w jednym oddziale, co dziwi Selima, gdyż kompletnie gościa nie kojarzy. Poprzez nowego znajomego Selim poznaje uboższą stronę rodzinnego miasta, gdyż Cihan wywodzi się z bardzo biednego środowiska. Gdy przeraźliwy smród z tankowca, palącego się w sąsiadującej z miastem zatoce, spowija całe miasto, Selim wydaje się być jedyną osobą, której to nie przeszkadza.

Nie dajcie się oszukać. Ten film zaczyna się jak typowy obyczaj, lekko tylko trącący arthousem, aby z czasem okazać się pretensjonalną "festiwalową" kupą o niczym. W międzyczasie okaże się, że ukradziono wam 2 godziny życia. Wszystko przebija - ach, jakże pełne głębokiej jak dół pod wychodkiem symboliki - zakończenie. Mam nadzieję, że reżysera dunder świśnie, co oszczędzi nam jego dzieł w przyszłości.

Moje wkurzenie wynika w dużej mierze z faktu, że film zapowiada się naprawdę nieźle. Ma miejscami dziwny, lekko surrealistyczny klimacik, który obiecuje zupełnie inny obraz niż w efekcie otrzymujemy i z którego absolutnie nic nie wynika. Wszystkie wątki prowadzą całkowicie donikąd, a najbardziej interesujące sceny okazują się nie mieć żadnego związku z resztą fabuły, będąc wyłącznie pustymi symbolami pretensji tfurców.

[ Filmweb ] [ FDB ] [ IMDB ]

No comments:

Post a Comment