À la recherche de l'ultra-sex / In Search of the Ultra-Sex (2015) [3/10]

plakat Woody'emu Allenowi też nie wyszło...

A jakby tak wziąć jakiś film, najlepiej żenujący, gdzie już sama akcja widoczna na ekranie jest niezamierzenie zabawna, i podłożyć do tego absurdalne fikcyjne dialogi, które pozwolą jeszcze bardziej wyśmiać owo dzieło, eksponując całą jego mizerię? Powinna nam wyjść szaleńcza karuzela śmiechu, prawda?

No cóż... "In Search of the Ultra-Sex" nie jest dużo gorsze od "What's Up, Tiger Lily?" Woody'ego Allena. Ale to nie było zbyt trudne. Nie rozumiem tego, bo sam pomysł fikcyjnego dubbingu jest bardzo nośny, o czym każdy może się przekonać sam, oglądając na Jutubie jakikolwiek filmik z przeróbką monologu Hitlera z "Upadku". 90% jest dużo zabawniejszych od tego filmu (jak również od filmu Allena), a wiele z nich to prawdziwe komediowe perełki, których nie powstydziliby się Monty Pythoni. Dlaczego więc tutaj (oraz nawet w przypadku geniusza humoru Allena) nie wyszło? Nie mam pojęcia.

Pojedyncze dialogi bywają lekko zabawne, ale większość kwestii jest żenująco nieśmieszna i ciągnie się jak flaki z olejem. Tak naprawdę, to przed wyłączeniem tego filmu przed końcem powstrzymywał mnie wyłącznie obraz, bo powybierane zostały tutaj najbardziej absurdalne fragmenty najbardziej wieśniackich i idiotycznych filmów porno jakie kiedykolwiek powstały. Na tym polu odwalono kawał naprawdę dobrej, nikomu niepotrzebnej, roboty. Oglądanie tych scenek jest więc dużo zabawniejsze niż słuchanie podłożonych - w założeniu śmiesznych - dialogów. No chyba, że ktoś za szczyt dowcipu uważa nazwanie bohatera Kapitanem Fiutem. Jeśli tak, to zapraszam - spuścicie się ze śmiechu.

[ Filmweb ] [ FDB ] [ IMDB ]

No comments:

Post a Comment