Niesamowite przygody Fina w Estonii. Fina szukającego żony. Chociaż równie dobrze zamiast Fina mógłby być zielony ufoludek. Bo zachowanie głównego bohatera mało przypomina zachowanie typowego przedstawiciela rodzaju ludzkiego. I właściwie z tym wiąże się jedyny problem tej bardzo zabawnej i pogodnej komedii. Reżyserowi niestety nie udało się przekonująco pokazać co takiego kobiety (a zwłaszcza jedna z nich) widzą w głównym bohaterze, pozbawionym uroku życiowym ofermie, nadającym się bardziej do roli antyamanta. Jest to jednak drobiazg, który nie psuje znacząco wrażeń wyniesionych z tego filmu – pełnego optymizmu i niewysilonego humoru, trochę w stylu Jarmuscha lub Kaurismäkiego. Każdy potwór znajdzie swoją amatorkę – można by podsumować. Wystarczy tylko pojechać do Estonii.
No comments:
Post a Comment