Łowca. Ostatnie starcie (1993) [1/10]

plakat O ja chrzanię... Co to jest?!

Rok 1993. Pamiętny rok, w którym powstały dwa kamienie milowe filmowej rozrywki, wspominane z wypiekami na twarzy przez każdego, kto był wtedy dzieciakiem: "Jurassic Park" i "Łowca. Ostatnie starcie"... Czy może jednak nie do końca?

Robienie takich filmów dla dzieci powinno być karalne. Dzieci nie mają jeszcze w pełni wykształconego gustu i łykną wszystko, co się im rzuci. Nawet takie gówno. Powinno więc się stworzyć dla takiego procederu specjalną kategorię przestępstwa - gwałt mentalny - i karać co najmniej dożywotnim zakazem pracy w branży filmowej oraz publikacji jakiejkolwiek twórczości skierowanej do dzieci.

Pan Łukaszewicz jest w dodatku recydywistą, bo to on nakręcił "Przyjaciela wesołego diabła". Ciekawe jaki procent dzieci wychowanych na jego "dziełach" ogląda teraz paradokumenty na Polsacie...

Na szczęście udało mi się uniknąć obejrzenia tego kału w całości. Zamieszczona poniżej wideorecenzja wystarcza z nawiązką, aby z czystym sumieniem wystawić jedyną adekwatną tutaj ocenę: 1/10.

[ Filmweb ] [ FDB ] [ IMDB ]

S@motność w sieci (2006) [1/10]

plakat Żen@da na ekranie

O bosze! Nie widziałem całości, tylko "the worst of" na Jutubie, ale to i tak było trudne do zniesienia. Robienie filmów przy takich brakach warsztatowych powinno być karalne. A reżyser/scenarzysta był ponoć świetnym operatorem. Co za upadek...

[ Filmweb ] [ FDB ] [ IMDB ]

Free Birds (2013) [9/10]

plakat Uwolnij ptaka

Znakomita komedia/parodia SF, ale raczej nie dla dzieci.

[ Filmweb ] [ FDB ] [ IMDB ]

Iniemamocni / The Incredibles (2004) [8/10]

plakat Solidna rozrywka

Inteligentna parodia kina "superbohaterskiego". Zdecydowanie nie tylko dla dzieci. Gorąco polecam.

Genialny polski tytuł!

[ Filmweb ] [ FDB ] [ IMDB ]

Exodus: Gods and Kings (2014) [8.5/10]

plakat Dekonstrukcja mitu, czyli naród w szponach psychopaty

"Exodus: Gods and Kings" to znakomite widowisko historyczno-fantastyczne o narodzie prześladowanym przez narcystyczno-psychopatycznego potwora. Oraz o nieszczęśniku będącym pionkiem w szponach tegoż potwora. No i jest jeszcze oczywiście faraon, który jawi się tu niemal jako postać tragiczna. No bo nic nie poradzisz, gdy uweźmie się na Ciebie złe mzimu.

Jeśli komuś się wydaje, że Izraelici sami byli przeciwko niewolnictwu i z tego powodu racja była tutaj po ich stronie, muszę te osoby rozczarować: Jewish views on slavery.

Gdyby ktoś chciał z kolei zapoznać się z bardziej szczegółową analizą, wyjaśniającą dlaczego nazywam żydowskiego bożka Jahwe psychopatą, gorąco polecam filmik "Biskup John Shelby Spong - Fatalne Teksty Biblii" na jutubowym kanale "Śmiem Wątpić". Jest to fragment wykładu chrześcijańskiego duchownego, żeby nie było, że polecam jakiegoś ziejącego nienawiścią ateistę.

Muszę jeszcze wspomnieć, że bardzo spodobało mi się to, że historia Mojżesza została przedstawiona w taki sposób, że poza kanoniczną interpretacją, że Mojżesz jest tylko pionkiem w szponach Jahwe (który bardzo smakowicie został pokazany jako niezrównoważony bachor - czyż to nie pięknie koresponduje z uczynkami naszego starotestamentowego psychopaty?), równie uprawiona jest interpretacja, że to Mojżesz jest świrem a Jahwe to tylko jego zmyślony przyjaciel.

Podsumowując, jeśli ktoś miałby jeszcze jakieś wątpliwości - ludzie, którzy Stary Testament traktują śmiertelnie poważnie, powinni ten film omijać szerokim łukiem. Cała reszta może się miło rozczarować - nakręcone jest to rewelacyjnie (w końcu to Ridley Scott), koncertowo zagrane, a sama historia, odarta z religijnego gipsu, solidnie trzyma w napięciu i okazuje się wybrzmiewać zaskakująco współczesnymi tonami. Moja ocena to 8.5/10.

[ Filmweb ] [ FDB ] [ IMDB ]

Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową (2000) [5/10]

plakat Nie filozuj, Krzysiek

Krzysztof Zanudzi to czołowy przedstawiciel tzw. "kina moralnego niepokoju". W "Życiu..." gigant polskiej kinematografii bierze się za bary z samą Śmiercią. Głównym bohaterem jego dzieła jest lekarz, doktor Tomasz Berg (Zbigniew Zapasiewicz), który, dowiadując się o swojej poważnej chorobie, postanawia walczyć o życie lub przynajmniej dobrze wykorzystać czas, który mu pozostał. W wypadku tego filmu nie będzie chyba wielkim spojlerem, jeśli ujawnię, że nasz doktor walkę o życie doczesne przegra, zyskując w zamian życie wieczne. Alleluja.

Zanudzi to zdolny reżyser i niewątpliwie inteligentny facet, ale niestety często gęsto jego skłonność do "filozowania" rzuca mu się na talent filmowy i z filmowego piekarnika wychodzi zakalec. Przy czym nie zrozumcie mnie źle – nie twierdzę, broń Potworze, że kino nie powinno poruszać ważkich tematów czy zadawać trudnych pytań – nic z tych rzeczy. Problemem jest, gdy obsesja twórcy zaczyna mieć negatywny wpływ na jego warsztat.

Ten film ratuje wyłącznie genialna kreacja Zapasiewicza, który jest w stanie tchnąć życie w papierową postać głównego bohatera. Oczywiście, pokazanie na ekranie procesu umierania w męczarniach jest przejmujące samo w sobie i myślę że tu tkwi wyjaśnienie zagadki – dlaczego ten film cieszy się takim uznaniem. Cieszy się, bo widzowie czują się poruszeni, obserwując cierpienie zagrane przez znakomitego aktora. Jednak główny bohater, gdyby skupić się wyłącznie na tym, co mu zapisał w scenariuszu reżyser, to postać równie głęboka co superbohaterowie z komiksów Marvela. Zarówno jego światopogląd, dylematy, jak i późniejsza przemiana, pozostają wyłącznie w sferze papierowych deklaracji wygłaszanych – a nie ukazywanych – przez bohaterów. Zanudziemu nie chodzi bowiem o opowiedzenie nam pewnej historii pewnego człowieka z krwi i kości – my mamy się zapoznać z Postawami i wyciągnąć Naukę. Bohaterem jego filmu nie jest tak naprawdę jakiś tam doktor – to jest Ateista i Cynik. Jego przełożonym nie jest jakiś tam profesor tylko Obleśny Oportunista. Była żona i drugi mąż to Materialiści. No i wreszcie nasz Ateista nie umiera – on Poprzez Cierpienie Odnajduje Drogę Do Absolutu (użycie wielkich liter oczywiście celowe).

Tezę, że Zanudziego tak naprawdę wcale nie obchodzi fabuła własnego filmu, potwierdza chaotyczna konstrukcja tego obrazu, pełna niepotrzebnych epizodów (jak otwierająca film przypowieść o św. Bernardzie), pojawiających się znikąd bądź nagle urywanych wątków, jak również tragiczna gra aktorska większości drugoplanowych postaci, zwłaszcza młodego studenta (potworny Paweł Okraska), ale również np. Aleksandra Fabisiaka jako profesora czy Michała Sieczkowskiego jako dyrygenta. Tym bardziej należy docenić tych kilka ról, których odtwórcy radzą sobie pomimo braku wsparcia reżysera – dobrze grają Krystyna Janda (jakżeby inaczej) jako była żona, Szymon Bobrowski jako jej obecny mąż czy Monika Krzywkowska jako garderobiana Hanka.

Rwana i epizodyczna konstrukcja ponosi również część winy za ostateczną klęskę Zanudziego jako filmowca (bo może Zanudzi moralizator lub Zanudzi kaznodzieja odniósł tutaj zwycięstwo – ja jednak oceniam film a nie kazanie lub traktat filozoficzny). Trudno mi było bowiem przy takim sposobie opowiadania historii zbudować w umyśle jakąś więź z jej bohaterami i w efekcie przejąć się ich losami. W rezultacie nawet finałowa męka doktora Berga nie poruszyła moich emocji, choć na poziomie intelektualnym doceniałem oczywiście niesamowitą grę jednego z najlepszych polskich aktorów.

Podsumowując, wspaniała gra Zapasiewicza ratuje ten obraz przed całkowitą klęską – a dla niektórych wystarcza wręcz do odbioru tego filmu jako arcydzieła. Niestety gra aktorska to nie wszystko, a scenariusz tonie tutaj pod ciężarem Wielkich Pytań(tm) i religijnego moralizatorstwa. Przemiana bohatera pozostaje w sferze reżyserskiego chciejstwa niczym droga do kolektywu traktorzystki Wiery z czasów głębokiego socrealizmu. Zanudziego stać na więcej, dużo więcej.

Film można obejrzeć legalnie na Jutubie.

[ Filmweb ] [ FDB ] [ IMDB ]