Niezły film obyczajowy o problemach wieku dojrzewania, toksycznej rodzinie i radzeniu sobie ze stratą.
Tiempo sin pulso / Time without Pulse (2016) [6/10]
Niezły film obyczajowy
Metki:
6/10,
Am. Łacińska,
Meksyk,
na skróty,
obyczajowy,
T
Buen cristiano, El / The Good Christian (2016) [6/10]
Interesujący, ale trochę chaotyczny i nieczytelny
Dokument o procesie gwatemalskiego dyktatora. Interesujący, ale trochę chaotyczny i nieczytelny dla kogoś, kto nie jest dobrze zaznajomiony z historią Gwatemali.
Niños de la Cruz, Los / Kids from Nowhere (2016) [4/10]
Nudnawy dokument
Nie polecam. Ciągnie się jak flaki z olejem przez godzinę, niczego konkretnego nie opowiadając. Taki sobie obrazek meksykańskiej szkoły z internatem dla dzieci z biednych rodzin.
Życie jest piękne / La vita è bella (1997) [1/10]
Żarty są niesmaczne
Zupełnie do mnie nie trafił sposób żartowania okołoholocaustowego, który Benigni zastosował w tym filmie. To nawet nie to, że po prostu uważam, że z Holocaustu nie można żartować, bo z wszystkiego można. Ale jak coś jest stuprocentową zgrywą (np. "Bękarty wojny") to OK. Ale taka komedia "na poważnie" - gdzie niby historia jest realistyczna a tylko postacie błaznują będąc w obozie... No ja przepraszam bardzo... zupełnie to do mnie nie trafiło i wydało mi się głęboko niesmaczne. Więc to jest taka jedynka "ideologiczna" - nie twierdzę oczywiście, że ten film to coś na poziomie "Smoleńska" czy "The Room", obraz całkowicie bezwartościowy. Zrobiony jest wspaniale, zagrany rewelacyjnie, pierwsza część, gdzie pokazana jest miłość głównych bohaterów, jest cudowna. Ale oglądać kończyłem z poczuciem głębokiego niesmaku. Nic na to nie poradzę. Możecie po mnie jechać jak po burej suce, ale dla mnie to jest zły film. Przepraszam.
Zupełnie do mnie nie trafił sposób żartowania okołoholocaustowego, który Benigni zastosował w tym filmie. To nawet nie to, że po prostu uważam, że z Holocaustu nie można żartować, bo z wszystkiego można. Ale jak coś jest stuprocentową zgrywą (np. "Bękarty wojny") to OK. Ale taka komedia "na poważnie" - gdzie niby historia jest realistyczna a tylko postacie błaznują będąc w obozie... No ja przepraszam bardzo... zupełnie to do mnie nie trafiło i wydało mi się głęboko niesmaczne. Więc to jest taka jedynka "ideologiczna" - nie twierdzę oczywiście, że ten film to coś na poziomie "Smoleńska" czy "The Room", obraz całkowicie bezwartościowy. Zrobiony jest wspaniale, zagrany rewelacyjnie, pierwsza część, gdzie pokazana jest miłość głównych bohaterów, jest cudowna. Ale oglądać kończyłem z poczuciem głębokiego niesmaku. Nic na to nie poradzę. Możecie po mnie jechać jak po burej suce, ale dla mnie to jest zły film. Przepraszam.
John Wick (2014) [6/10]
Komiks o superantybohaterze. Bardzo dobrze, dostatecznie
Lubię dobre kino akcji, ale tu mimo deszczu kul i rzeki krwi było nudnawo. Sceny walki strasznie przerysowane i powtarzalne - szybko zaczynają nużyć. Komiksowa niezniszczalność bohatera utrudnia zaangażowanie się w historię. Ale zrealizowane to jest pierwszorzędnie, więc w sumie - ogląda się. Świetna jest gra aktorska (nawet bez bólu da się patrzeć jak z Keanu wióry lecą), znakomite zdjęcia, montaż, rewelacyjna ścieżka dźwiękowa. Można się odmóżdżyć przy popcornie.
Ocena leci jedno oczko w górę za absolutnie genialny i cudownie surrealistyczny koncept hotelu dla zabójców, który rozwalił mi mózg niczym John Wick głowy swoich wrogów. No i za jego właściciela, rewelacyjnie zagranego przez jak zawsze bezbłędnego Iana McShane'a.
Ocena leci jedno oczko w górę za absolutnie genialny i cudownie surrealistyczny koncept hotelu dla zabójców, który rozwalił mi mózg niczym John Wick głowy swoich wrogów. No i za jego właściciela, rewelacyjnie zagranego przez jak zawsze bezbłędnego Iana McShane'a.
My Son, My Son, What Have Ye Done (2009) [5/10]
Gdy z filmu najbardziej w pamięć zapada scenografia, to wiedz, że źle się dzieje
Bo ja wiem... Czegoś mi zabrakło. Przeszkadzała miejscami wydumana fabuła i wyprany z emocji sposób jej prowadzenia oraz dziwne zachowania bohaterów. Okropna, natrętna, narzucająca się muzyka nie pomagała.
Po co właściwie ta cała wyprawa do Peru, która przecież nie miała nic wspólnego ze zbrodnią (że już nie wspomnę o absurdalnych ujęciach z Chin)? Żeby reżyser mógł sobie pojeździć po świecie na koszt producenta? Czas na to zmarnowany można było poświęcić na pogłębienie ukazania relacji syna z chorą psychicznie toksyczną matką - czyli prawdziwej przyczyny mającej się rozegrać tragedii.
W rezultacie z filmu najbardziej zapada w pamięć genialna scenografia. Flamingowy dom rozwala system.
Po co właściwie ta cała wyprawa do Peru, która przecież nie miała nic wspólnego ze zbrodnią (że już nie wspomnę o absurdalnych ujęciach z Chin)? Żeby reżyser mógł sobie pojeździć po świecie na koszt producenta? Czas na to zmarnowany można było poświęcić na pogłębienie ukazania relacji syna z chorą psychicznie toksyczną matką - czyli prawdziwej przyczyny mającej się rozegrać tragedii.
W rezultacie z filmu najbardziej zapada w pamięć genialna scenografia. Flamingowy dom rozwala system.
Mighty Morphin Power Rangers: The Movie (1995) [1/10]
Oczy bolą i mózg błaga o litość
"Honest Trailer" wystarcza, żeby się zwijać z bólu. W większej dawce musi wywoływać Alzheimera.
Gran Torino (2008) [8/10]
Zupa na gwoździu. Smaczna.
Cudownie niepoprawny politycznie, koncertowo zagrany przez Eastwooda (bo już nie przez resztę obsady), ale historia trochę papierowa i zmierzająca po holiłudzkim sznurku do oczywistego finału. Ale zobaczyć jak Brudny Harry jeszcze raz marszczy brwi - bezcenne. Mniej zdolny reżyser/aktor poległby kompletnie z tak cienkim scenariuszem, a magik Clint wychodzi obronną ręką. Szacun, panie Kowalsky.
Cudownie niepoprawny politycznie, koncertowo zagrany przez Eastwooda (bo już nie przez resztę obsady), ale historia trochę papierowa i zmierzająca po holiłudzkim sznurku do oczywistego finału. Ale zobaczyć jak Brudny Harry jeszcze raz marszczy brwi - bezcenne. Mniej zdolny reżyser/aktor poległby kompletnie z tak cienkim scenariuszem, a magik Clint wychodzi obronną ręką. Szacun, panie Kowalsky.
Subscribe to:
Posts (Atom)