Potrzebowałem odczekać rok, żeby ocenić, bo mój zachwyt nijak nie chciał się dać przełożyć na słowa. A zresztą - może to mi się tylko przyśniło? Ale nie - to niewiarygodne, ale ten film istnieje. Najlepszy film ze świata "Star Wars". Po prostu. Ciarki, wzruszenie, opadnięta szczęka. Dziękuję, panie Edwards. Dziękuję, że na dwie godziny odmłodził mnie pan o 30 lat. Myślałem, że takich emocji nigdy już w kinie nie poczuję. Jak cudownie jest się tak pomylić.
Kreatura (2017) [4/10]
Kolejny przeciętny pseudodokument
Jak dla mnie zbyt eksperymentalny, ale jednak przedstawia zdecydowanie wyższy poziom niż typowa arthousowa grafomania. Jeśli ktoś się nie boi zaryzykować godziny, może spróbować.
Subscribe to:
Posts (Atom)